Duchowość Wspólnoty Kapłanów Chrystusa Sługi

Szukamy głębszej koncepcji duchowości kapłańskiej. Szukamy jej w Ruchu Światło-Życie, w jego chrystologii, w jego ujęciu tajemnicy Chrystusa. Tajemnica ta jest tak bogata, że może być ujmowana w różnych aspektach. W historii Kościoła w różnych epokach uwydatnia się różne aspekty bogactwa tajemnicy Chrystusa. Możemy mówić o obrazie Chrystusa charakterystycznym dla różnych epok historii Kościoła, możemy także mówić o obrazie Chrystusa naszego czasu. Obraz ten na pewno będzie związany z Drugim Soborem Watykańskim. Możemy pytać o chrystologię charakterystyczną dla dokumentów Vaticanum Secundum. Możemy mówić o duchowości Drugiego Soboru Watykańskiego. Chodzi tu o uwydatnienie pewnych aspektów, o wysunięcie ich na pierwszy plan. Wtedy powstaje pewna szczególna duchowość. Tym procesem kształtowania się duchowości i wydobywania z bogactwa tajemnicy Chrystusa pewnych rysów na dane czasy kieruje na pewno Duch Święty. Jest to także związane z aktualnymi potrzebami Kościoła, a więc nie jest to sprawa przypadkowa; jest to także sprawa właściwego odczytania znaków czasu.

Jeśli chodzi o obraz Chrystusa związany z dziełem Drugiego Soboru Watykańskiego, to na pewno dwa momenty rzucają się w oczy. Jeden to uwydatnienie elementów personalistycznych, czy personalnych, zarówno w obrazie Chrystusa, jak i w ukazywaniu naszych relacji do Chrystusa, a drugi – to ukazanie przede wszystkim postaci Chrystusa Sługi; co znów się łączy bardzo ściśle ze zbliżeniem pneumatologii do chrystologii, czyli prawd o Duchu Świętym do prawd o Chrystusie. Te dwa momenty odgrywają szczególną rolę w naszym Ruchu i one powinny wyznaczać specyficzną duchowość kapłanów w ramach Ruchu Światło-Życie.

Spróbujmy sobie uświadomić te dwa momenty i ich znaczenie dla kształtowania naszej duchowości. Otóż moment personalistyczny może nas ustrzec od niebezpieczeństwa utożsamiania się z Chrystusem tylko po linii władzy, gdy dochodzimy do koncepcji „sacerdos alter Christus” i grozi nam zbytnie opieranie się na autorytecie otrzymanej od Chrystusa władzy, bo występujemy w Jego imieniu, reprezentujemy Go wobec ludu i występujemy w blasku Jego autorytetu. Natomiast dzisiaj bardzo mocno podkreśla się to, że między Chrystusem a wierzącym, każdym, także kapłanem, musi przede wszystkim być pogłębiona relacja wyrażająca się w słowach: „ja-ty”, „ty-ja” – relacja międzyosobowa. Chrystus jest Osobą, która wchodzi w dialog z nami. Najgłębszą treścią tego dialogu jest pragnienie oddania siebie. Osoba posiada siebie w dawaniu siebie – na tym polega miłość osobowa „agape”. Otóż w Chrystusie Bóg przychodzi po to, żeby nam dać siebie.

To oddanie się osoby może być przyjęte tylko w akcie wzajemnego dawania siebie. Istotą relacji, jaka powstaje między nami a Chrystusem, staje się postawa (w której w sposób najczystszy wyraża się równocześnie powołanie osoby) polegająca na pragnieniu dania, oddania siebie. Relacja „ja-ty” jest równocześnie określana jako relacja oblubieńcza. Otóż Chrystus musi wejść w nasze życie najpierw jako Oblubieniec, jako Ten, który przychodzi do nas, aby dać siebie, i który chce być przyjęty, i może być przyjęty tylko w postawie wzajemnej miłości, wzajemnego dawania, oddania siebie. W zastosowaniu do egzystencji kapłana trzeba to podkreślić, że kapłan jest nie tylko „alter Christus”, ale jest on równocześnie kimś odniesionym do Chrystusa, skierowanym do Chrystusa. Tutaj typem dla egzystencji kapłańskiej jest Maryja, jako osoba w pełni oddana Chrystusowi, odniesiona do Chrystusa. W egzystencji kapłana musi więc być zachowana równowaga między dwoma jej aspektami: reprezentowania Chrystusa wobec Kościoła, wobec ludu i równocześnie ciągłego odniesienia do Chrystusa w postawie oddania siebie. Pierwszy aspekt egzystencji kapłana nie może nigdy wyeliminować czy przesłonić drugiego. A to jest ciągła pokusa egzystencji kapłańskiej. Chodzi o to, żeby przeżywać siebie nie tylko na płaszczyźnie władzy i reprezentowania Chrystusa wobec Kościoła, ale na płaszczyźnie swojego odniesienia do Chrystusa, tak jak każdy ochrzczony. To znaczy, że chrzest i jego wypełnienie pozostaje tak samo powołaniem życiowym kapłana, jak to, co wynika ze święceń kapłańskich. Zbyt łatwo może o tym zapominamy. Myślimy, że sakrament kapłaństwa jest jak gdyby czymś wyższym, nadrzędnym i że chrzest już właściwie nie odgrywa jakiejś specjalnej roli w naszym życiu, w naszej ascezie, w naszej duchowości, bo to wszystko jest jak gdyby wchłonięte czy przysłonięte godnością kapłaństwa. A tymczasem zawsze, w egzystencji naszej kapłańskiej, te dwa aspekty muszą być realizowane równocześnie: to co wynika z sakramentu chrztu i to co wynika z sakramentu kapłaństwa. Nie przestaję być ochrzczonym, nie przestaje mnie obowiązywać cała dynamika związana z sakramentem chrztu świętego, to znaczy skierowanie do Chrystusa, ad Christum, ciągłe włączanie swojego życia w Chrystusa, poddawanie, oddawanie swego życia Chrystusowi. (…)

A teraz jeszcze kilka myśli na temat drugiego rysu charakterystycznego dla chrystologii Drugiego Soboru Watykańskiego, tego rysu, z którym szczególnie głęboko się związała duchowość Ruchu Światło-Życie – obrazu Chrystusa Sługi. (…)

Objawienie się Chrystusa ukazane w Ewangeliach to obraz Chrystusa, który przyszedł posłany przez Ojca, żeby wykonać misję Mu zleconą… I to jest właśnie obraz Chrystusa Sługi, który przyszedł, żeby wypełnić plan Ojca, wypełnić wszelką sprawiedliwość. Ten obraz Chrystusa jest dominujący w Ewangeliach. Cała Ewangelia jest przeniknięta ideą diakonii: Christos-Diakonos, Chrystus-Sługa. Z tym łączy się zagadnienie namaszczenia, czyli relacji Ducha Świętego do Jezusa.

Chciałbym ukazać powiązania pomiędzy takim spojrzeniem na Chrystusa, pomiędzy taką chrystologią, a naszą duchowością kapłańską. Już nie raz rozważaliśmy tajemnicę Chrystusa Sługi i nie trzeba do tego wracać, ale jeszcze warto tu przypomnieć jedno pojęcie, które pojawia się dzisiaj w chrystologii: „proegzystencja Chrystusa”. Proegzystencja czyli „istnienie dla”. W Chrystusie objawia się istnienie. Istnienie najpierw ludzkie, bo Chrystus najpierw objawia się jako Człowiek, dopiero potem docieramy do tajemnicy Boskiej Osoby Chrystusa. Tak, jak to istnienie realizuje się historycznie, jak jest nam przedstawione przez Ewangelistów, przez świadków, to jest proegzystencja. To jest rys charakterystyczny całej egzystencji Chrystusa. Chrystus nie istnieje dla siebie, ale całe Jego istnienie, całe Jego życie jest w służbie, jest istnieniem dla. Chrystus istnieje dla chwały Boga, swego Ojca, Chrystus istnieje dla naszego zbawienia. „Propter nos homines et propter nostram salutem”. Całe istnienie Chrystusa, od narodzin w Betlejem aż po krzyż, jest przeniknięte właśnie tym dążeniem do służby, istnieniem dla, istnieniem nie dla siebie. Chrystus nie ma żadnych własnych celów, które by chciał w swoim życiu ziemskim realizować. On całą swoją egzystencją istnieje dla Ojca, istnieje dla nas ludzi, swoich braci. Jest to życie całkowicie oddane, wydane, poświęcone, życie w służbie, w posłuszeństwie. To jest rzecz najbardziej uderzająca w całym życiu Chrystusa.

Gdyby teraz przejść do duchowości kapłańskiej, którą chcielibyśmy związać z naszą wspólnotą, to tu właśnie jest powiązanie. Gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa (J 12, 26) – tak mówi Chrystus do Apostołów. Ciągle to Chrystus podkreśla, że oczekuje od Apostołów utożsamienia się z Nim, właśnie w proegzystencji, w takiej formie życia: pójdź za Mną. Przyjąć sposób życia Chrystusa: Nie jest uczeń nad mistrza (Łk 6, 40), Gdzie ja jestem tam będzie i mój sługa (J 12, 26), Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili (J 13, 15), Przykazanie nowe daję wam, byście się wzajemnie tak miłowali, jak Ja was umiłowałem (J 13, 34) – a więc utożsamienie z Chrystusem, zjednoczenie z Chrystusem, komunia z Chrystusem, który żyje dla Ojca i dla zbawienia ludzi, albo że (treściowo jest to to samo) objawia się jako Sługa, w postaci Sługi. Przypomnijmy sobie tutaj słowa św. Pawła: To dążenie niech was ożywia, które było w Chrystusie Jezusie (Flp 2, 5), a więc to wewnętrzne usposobienie, to dążenie, które cechowało całe życie Chrystusa. Jeżeli „sacerdos alter Christus”, to w tym właśnie wymiarze.

Chrystus wyraźnie w pewnym momencie ostrzegł swoich uczniów, Apostołów, przed pokusą pójścia po linii władzy, wtedy kiedy przyszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi dwoma synami (właśnie środkowy obraz w naszej kaplicy tę scenę przedstawia) i prosiła Go o to, żeby ci dwaj jej synowie mogli zająć eksponowane stanowiska w Jego królestwie. A Chrystus wtedy mówi: Nie wiecie, o co prosicie (Mt 20, 22). Potem mówi o tym, że wielcy tego świata sprawują władzę, u was nie tak będzie, ale kto by chciał być pierwszym między wami niech będzie ostatnim, niech będzie sługą wszystkich (por. Mt 20, 26-27). Nie władza więc, ale służba na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł po to, aby Mu służono, ale żeby służyć i życie oddać (Mt 20, 28). I ta właśnie linia musi się mocno zaznaczyć w naszej duchowości kapłańskiej.

„Rekolekcje dla Kapłanów Chrystusa Sługi”, Światło-Życie, Lublin 1991, s. 27-31.

ks. Franiciszek Blachnicki